Allegro- jak zniszczyć sprzedawcę, markę i produkt cz. 1

Sprzedaż bez Allegro? Tak, z szacunku do własnej pracy.

W ostatnich tygodniach dostaliśmy od was bardzo wiele wiadomości dotyczących jednej i tej samej kwestii, a dokładnie naszej nieobecności w serwisie internetowym Allegro. Faktycznie, nie korzystamy z usług tego najbardziej popularnego w Polsce marketplace i postanowiliśmy odnieść się do tego tematu na blogu. Chcemy, by każdy z naszych potencjalnych klientów mógł uzyskać satysfakcjonującą odpowiedź.

Czy można prowadzić sklep internetowy i nie korzystać z popularnych platform sprzedażowych takich jak Allegro, Shopee bądź Ebay ? Mogłoby się wydawać, że rezygnacja ze sprzedaży w tak dużym i popularnym marketplace jakim jest Allegro, to duży błąd. Fajna prezentacja oferty oraz dostęp do praktycznie nieograniczonej liczby klientów, a także dobry pozycjonowanie- trudno znaleźć sklep internetowy, który nie posiadałby konta sprzedażowego, w tym serwisie. Z punktu widzenia klienta serwis Allegro to doskonałe rozwiązanie- Wszystko jest w zasięgu ręki, wpisujemy jedynie interesującą nas frazę i natychmiast pojawiają się oferty z produktami, których szukamy. Konto zakładamy tylko raz, dlatego formalności podczas zakupów ograniczone są do minimum. Szybka płatność "klik" i zakupy zrobione. Nie Wszystko jest jednak takie super na jakie wygląda, dlatego z szacunku do naszych klientów, z szacunku do siebie oraz naszej pracy podjęliśmy decyzję o wycofaniu się ze sprzedaży w Allegro.

Z czego to wynika? Po pierwsze na Allegro kupujemy głównie podrabiane markowe produkty. Tak, Allegro to królestwo podróbek

Pierwszym i zdecydowanie najważniejszym powodem jest niesamowicie duża ilość podrabianego towaru, który sprowadzany przeważnie z Chin ( w dość prosty sposób- za pomocą Aliexpress ) bardzo szybko pojawia się na Allegro. Mało który klient zastanawia się, dlaczego np. wibrator marki LELO, który na stronie producenta ma cenę 1200 zł, w serwisie Allegro sprzedawany jest po 700 zł. Dla konsumenta zwłaszcza teraz, w czasach kryzysu gospodarczego i ekonomicznego cena jest głównym kryterium podczas wyboru towaru. W konsekwencji profesjonalne sklepy erotyczne muszą cenowo konkurować z chińskimi podróbkami co jest praktycznie niemożliwe bo oznacza to sprzedaż poniżej kosztów zakupu. Temat handlu podrabianymi towarami w serwisie Allegro jest tak obszerny i rozległy, że poświęciliśmy mu osobny post na blogu.

Nieopłacalna sprzedaż na Allegro. Allegro, ceny i promocje które niszczą zyski. Prowizje Allegro to praktycznie cała marża sprzedawcy.

Sprzedaż na Allegro jest nieopłacalna, i nie przyczyna tego nie leży tylko i wyłącznie w złodziejskich prowizjach serwisu. Wynika to ze swoistego "wyścigu szczurów" do którego doprowadziła nieodpowiedzialna polityka administracji serwisu. Najpierw zysk, potem klient, a sprzedawca na samym końcu. Ofiarami tej polityki padają profesjonalne sklepy erotyczne, a także klienci oraz dystrybutorzy akcesoriów dla dorosłych.

Każdego miesiąca w serwisie pojawia się od kilku do kilkunastu nowych sprzedawców akcesoriów erotycznych, szumnie noszących nazwę sklepu. Rozochoceni wizją szybkiego zarobku połączonego z olbrzymią sprzedażą zakładają konto firmowe i odbierają pakiet zniżek. Pokusa jest oczywiście ogromna, łatwe wystawianie produktów, zintegrowane płatności i kanały wysyłkowe. Nie trzeba nic pozycjonować, klient sam się znajdzie. Allegro oferuje od kilku do kilkunastu tygodni sprzedaż bez prowizji: "Sprzedawaj bez prowizji. Obniż prowizję do 0 zł. Startuj ze zniżkami. Dobry start na Allegro" . Cała kasa dla sprzedawcy!!. 
Następnie podpisują umowę o współpracę z hurtownią, która świadczy usługi metodą "dropshipping" i rozpoczyna się spontaniczna sprzedaż. Klient kupuje i płaci, sprzedawca zamawia w hurtowni, hurtownia wysyła do klienta. Co ciekawe, już na tym etapie sprzedawcy z Allegro często zapominają, że hurtownia dolicza opłaty za pakowanie towaru, ale kto by się tam tym przejmował- przecież i tak nie płacimy na razie prowizji. Wszystko idzie świetnie, przy minimalnej marży wyprzedziliśmy konkurencję, dużo ludzi kupuje tylko u nas, zarabiamy! Jednak tylko do pierwszej faktury od Allegro, czyli do momentu, w którym serwis zacznie nam naliczać prowizję. To ten moment, w którym do sprzedawcy dociera, że nic nie jest za darmo. Fakturę trzeba opłacić, a więc musimy podnieść marżę, by zwiększyć zyski i mieć środki na niezbędne opłaty.

Gdy już podnieśliśmy naszą marżę, okazuje się że pojawiło się kilkunastu nowych sprzedawców zwolnionych z prowizji tak jak my kiedyś, mają niższe ceny i wszyscy kupują u nich. Nam sprzedaż spada praktycznie o 70%, a z tego co jest naszym zyskiem ze sprzedaży musimy i tak oddać wielką prowizję, po opłaceniu której praktycznie nic nie zarabiamy.



W Allegro klient płaci więcej, bo sprzedawca musi doliczyć prowizję dla serwisu

Powoli coraz większa ilość szanujących się sklepów internetowych dochodzi do wniosku, że sprzedaż w serwisie Allegro stała się nieopłacalna. Po co sprzedawać skoro sprzedaż nie generuje zysku? Za przykład niech posłuży uproszczona arytmetyka. Zaznaczam, że w przypadku akcesoriów erotycznych prowizja Allegro balansuje w granicach od 10 do 15%, dałem więc umowną prowizję 13% i ceny netto. Kupujemy wibrator za 100 zł, i by zachować konkurencyjność, sprzedajemy go za 130 zł netto, -zysk to 30 zł netto. Prowizję 13% płacimy od całej wartości sprzedaży ( 130 zł ), czyli wynosi ona 16,90. Po jej opłaceniu zostaje nam 13,1 zł, czyli serwis zabrał nam już ponad połowę z naszych zarobionych 30 zł. Po odliczeniu kosztów opakowania ( umowne 2 zł ) i podatku dochodowego ( 17% z zarobionych 30 zł to 5,1 zł) zostaje nam 6 zł- zysk wyniósł więc 6 zł.  Jak widać, na naszej pracy serwis zarobił o wiele więcej niż my. Oczywiście takie są zasady, lecz trzeba sobie jasno powiedzieć-taka sprzedaż jest nieopłacalna. Warto też nadmienić, że w powyższym przykładzie nie uwzględniliśmy najważniejszego surowca jakim jest czas- paczkę trzeba zapakować, wklepać faktury, wystawić paragony, obsłużyć kuriera. Nie mogą więc już nikogo dziwić twierdzenia rozżalonych sprzedawców o braku opłacalności sprzedaży w serwisie. Mało który kupujący zdaje sobie także sprawę z faktu, że w serwisie Allegro towar który kupuje, powiększony jest o prowizje dla serwisu, bo jej koszt sprzedawca musi sobie doliczyć do towaru, inaczej nie zarobi nic.

Kupując w serwisie Allegro ryzykujesz

Wydawać by się mogło, że taka sytuacja jest niezwykle korzystna z punktu widzenia klienta, przecież dzięki "wojnie cenowej" podtrzymywanej przez Allegro, może wyszukać dla siebie najbardziej opłacalnej oferty. Ale czy tak jest w istocie? No nie do końca. A dlaczego? Problem dotyczy wszystkiego, od znajomości produktu po gwarancję na zakupiony towar, a tym samym prawo do reklamacji oraz prawo do zwrotu konsumenckiego. 

Większość sprzedawców na Allegro ( nie tylko sklepów erotycznych ) handluje w formule "dropshipping", nastawiając się na szybki i osiągnięty minimalnymi nakładami pracy zysk. Nie mają pojęcia, czym tak naprawdę handlują i ich znajomość produktów jest delikatnie mówią znikoma. Opisy mają zaimportowane z hurtowni, a sprzedawanego towaru nigdy nie mieli w rękach. Trudno sprzedawcę uznać za dobrego, skoro nie wie co sprzedaje! Przy braku znajomości produktu i marki jedyna forma polityki cenowej to sprzedaż możliwie najniższą ceną. Większość produktów oferowana jest po cenie zbliżonej bardzo mocno do ceny zakupu. Jeśli spojrzymy chociaż na stronę marki Anais, zobaczymy że sugerowane przez producenta ceny bielizny są często znacznie wyższe od tych oferowanych w serwisie. Dlaczego?


Allegro a realny zwrot konsumencki

Jak wygląda zwrot konsumencki w przypadku takiego sklepu? Zacznijmy od początku. Model dropshipping skonstruowany jest bardzo prosto. Sprzedawca integruje swój sklep z hurtownią, dzięki czemu natychmiast wystawia 5000 produktów w swoim sklepie. Ma gotowe opisy, zdjęcia, aktualne z automatu ceny i stany magazynowe- musi jedynie doliczyć swoją marżę. Klient kupuje od niego komplet bielizny, następnie sprzedawca zamawia go w hurtowni, płaci a hurtownia wysyła do klienta. Jednakże w sytuacji zwrotu konsumenckiego, sklep nie może zwróconego przez klienta towaru oddać do hurtowni. Oznacza to, że jeśli klient skorzysta z możliwości zwrotu towaru, sprzedawca czyli sklep oddaje mu środki, a swoje ma zamrożone w postaci zwróconego przedmiotu. Nie ma pewności że go sprzeda-branża erotyczna kieruje się swoją specyfiką, a znane są nam przypadki, kiedy klienci zwracali zamówienia warte po 1200-1500 zł. Co wtedy ma zrobić taki sprzedawca z Allegro? Zrobi wszystko żeby nie uznać zwrotu, bowiem są to pieniądze praktycznie stracone.

Sprzedaż na Allegro niszczy markę

A teraz wyobraźcie sobie, że stworzyliście nowy model telefonu.  Bierzecie pod uwagę wszystkie koszty, linię produkcyjną i takie tam, i zakładacie że jego cena ma wynosić 1000 zł i sprzedacie go 1000 000 sztuk. To wasz flagowy produkt, podniesie prestiż waszej firmy. Tym czasem jakiś sprzedawca ( np Media Nazwa ) kupuje 100 000 sztuk bo atrakcyjnej cenie ( hurt ), robi super kampanię reklamową i sprzedaje go w promocji za 700 zł. Niby może, przecież wam zapłacił. Tylko w oczach klienta produkt staje się tani i mniej wartościowy, co negatywnie wpływa na odbiór samej marki. No i oczywiście teraz inni handlowcy nie kupią go już od was po 1000 zł, skoro w Media Nazwa dostępny jest dla klienta detalicznego za 700. Jako producent nie odnotujecie więc spodziewanego zysku, bowiem sprzedawca zaniżył wartość waszego produktu. Co więc zrobicie, kolejny model waszego telefonu będzie musiał być droższy, by pokryć obecne straty. Smutne, ale prawdziwe. Tak zabija się markę i jakość, sprzedaż ceną oznacza brak szacunku do producenta i jego towaru. Efektem tego staje się wszechobecna na rynku tandeta, bo jakościowo dobrych produktów nie opłaca się powoli kupować. Oczywiście nie jest to tylko zasługa Allegro, Ebay czy Amazon. Przyczyniają się do tego tak naprawdę wszystkie duże sieci handlowe. Czy jest to proces nieodwracalny? Zobaczymy.

Koniec cz.1