Wczytuję dane...

The Rose marki Bloom: skuteczny i tani wibrator.

The Rose marki Bloom: skuteczny i tani wibrator.



Nie mam problemów z kolekcjonowanie akcesoriów erotycznych, a posiadanie całej szuflady wibratorów nie jest w mojej ocenie powodem do wstydu. To całkowicie naturalne że lubimy czuć to, co sprawia nam przyjemność.
No ale czy można kupić tani i dobry wibrator, który będzie sumiennie wypełniał ciążące na nim obowiązki, nie drenując przy tym kieszeni ? Czy droższy wibrator to lepszy orgazm ? Często możemy spotkać się ze stanowiskiem – jedynie nowoczesne, drogie gadżety skutecznie robią to, do czego zostały stworzone. Przeprowadziłam mały eksperyment, którego rezultatami postanowiłam się podzielić.

Za wibratorem z powiedzmy "średniej" półki nie trzeba było się długo rozglądać. Problem polega na tym, że pytań o tańsze produkty jest tak wiele, że w  rzeczywistości więcej o nich nie wiemy niż wiemy. 
W kategorii Super Oferty sklepu KochamySex często można znaleźć ciekawe urządzenia za wydawało by się niewielkie pieniądze. Moją ofiarą padł lekko zakrzywiony i dość atrakcyjnie wyglądający wibrator The Rose zupełnie nie znanej marki BLOOM. Jestem świadoma, że tego rodzaju "anonimowi" producenci pojawiają się równie szybko co znikają, zostawiając po sobie z reguły mgliste wspomnienie w postaci kilku wątpliwej jakości produktów.

Po otworzeniu paczki moim oczom ukazał się dość duży i ładnie wykonany karton zabezpieczony folią oraz stosowną plombą. Najważniejszy dla mnie test to test otwartego pudełka: nie może się z niego wydostawać żaden zapach, również wibrator nie powinien mieć żadnego zapachu. Jeśli  pachnie, to znaczy, że nie może posłużyć jedynie psiakowi jako gryzak. Pochwa jest niesamowicie wrażliwa i delikatna, więc nie wkładamy byle czego, bo natychmiast pojawi się problem z podrażnieniem, uczuleniem bądź silną alergią. Żelowe i gumowe ja omijam szerokim łukiem.



Bezzapachowa zawartość pudełka nie odbiegała od standardów, a wręcz przeciwnie- byłam mile zaskoczona. W zestawie oprócz przewodu USB znalazł się również ładnie wykonany satynowy woreczek do przechowywania zabaweczki.  Miłe zaskoczenie, bo dokładnie w takich warunkach bezpiecznie w szufladzie odpoczywa sobie moja cała gwardia kochanków.







Urządzenie po wyjęciu z pudełka okazało się dość ciężkie, ale nie na tyle by psuło to zabawę. Wykonane w całości z hipoalergicznego silikonu medycznego, a więc z materiałów najwyższej klasy- choć to chyba dziś żadna łaska. Okazał się dość cichy, natomiast na 5 poziomie wibracje były już dla mnie za mocne. Po zredukowaniu ich do trójeczki oddałam się wreszcie rozkoszy. Jako wibrator do stymulacji punktu G The Rose całkowicie spełnił pokładane w nim nadzieje. Nie było problemu z ulokowaniem go w newralgicznym punkcie, i właśnie wtedy wibracja na poziomie trójki okazała się ta idealną. Powiedzieć, że dużo spędziłam z nim czasu to za mało jak na kogoś, kto średnio dwa razy dziennie się masturbuje, ale właśnie łatwość uderzania w mój najczulszy punkt sprawiła, że dostał on
u mnie ostatecznie wysokie noty.


Zarówno topowe, jak i te tańsze wibratory wyposażone są w kilkustopniową regulacje, choć w tym wypadku The Rose wypada dość mizernie, oferując ich jedynie 5. Zaletą jest to, że już trzeci poziom wydaje się tym optymalnym. Cena naszego urządzenia to wielki plus, za niecałe 150 zł otrzymujemy produkt wykonany w całości z silikonu i całkowicie wodoodporny. Przesadnie tanie wibratory innych producentów cechują się zdecydowanie niższą jakością. Kolejnym plusem jest wbudowany akumulator, a więc nie trzeba biegać po sklepach w poszukiwaniu baterii- ładujemy kiedy chcemy za pomocą dołączonego do zestawu przewodu USB.

Wibrator to intymny gadżet, który pozwala odkrywać naszą seksualność. Naprawdę dobry wibrator niesie ze sobą poczucie spełnienia i satysfakcji  w ciągu kilku minut, choć czasem warto go trochę zwolnic :) The Rose jest taki prawie idealny. Na prezent jest super chociażby dlatego że doskonale się prezentuje. Warty polecenia każdej nowej użytkowniczce, która dopiero rozpoczyna swoje przygody ze sprzętem erotycznym. Mam jednak wątpliwości czy czy na dłuższą metę będzie satysfakcjonujący dla wymagających weteranek.
Na dobry wibrator zawsze warto przeznaczyć troszkę więcej pieniędzy, bo zakup tandety może się okazać zabawą kilku razowego użytku co nie zachęca do dalszego zgłębiania swojej seksualności. Jeżeli jednak twój budżet nie przekracza 200 zł, polecam The Rose BLOOM za jakość i doskonałe wykonanie oraz mile spędzony czas. To tani wibrator, lecz u mnie ma on swoje stałe miejsce w szufladzie, i pewne sięgnę po niego jeszcze nie raz … Dobrej zabawy!  

AleX